Kolejny piątek to kolejny post z cyklu #BeeStories! Dzisiaj zachęcamy Was do zapoznania się z historią Bartka Musioła, który dziś w naszym ulu pełni rolę Senior Marketing Specialist oraz Product Manager platformy szkoleniowej Rocket Hive
Zaczynał ponad 5 lat temu jako pierwszy w historii stażysta w Bee Talents, kiedy o tej usłudze jeszcze nawet nie myśleliśmy.
Z rozmowy z Bartkiem dowiecie się m. in. w jaki sposób rozwinął swoje umiejętności oraz, co ciekawe, jakie podobieństwa widzi między grą w piłkę nożną, pracą w pubach i działaniem w organizacji takiej, jak nasza ;) Jeśli trochę Was zaciekawiliśmy, to zapraszamy do lektury!
Social Media Team: Powiedz nam, czym zajmowałeś się, zanim dołączyłeś do Bee Talents?
Bartek Musioł: Moje życie przez bardzo długi czas kręciło się wokół piłki nożnej. Od 10 roku życia biegałem za piłką w klubie z mojego rodzinnego miasta - Jarocina. Chociaż w sumie to bardziej za nią “latałem”, bo moją rolą było bronienie dostępu do bramki.
Możecie mi nie wierzyć, ale z grania na pozycji bramkarza przez 12 lat, można wynieść naprawdę sporo ważnych i przydatnych postaw czy wartości. Zresztą podobnie jest w przypadku pozostałych pozycji. Piłka nożna na pewno uczy “grania do jednej bramki”, czyli popularnego teamworku. Uczy też odpowiedzialności za wynik, zaangażowania w rozwój swoich umiejętności technicznych, a także pomaga w nauce budowania relacji. Nie tylko na linii kolega-kolega, ale też chociażby trener-zawodnik. Tak naprawdę widzę wiele zależności pomiędzy funkcjonowaniem zespołów i klubów piłkarskich, a organizacjami biznesowymi. Ale o tym może przy innej okazji :)
Po zakończeniu przygody z piłką miałem okazję odbyć staż w dziale marketingu w niedużej poznańskiej firmie wspierającej organizacje w pozyskiwaniu dofinansowań. Później pracowałem też w pubach z piwem kraftowym. W tych z kolei można nauczyć się indywidualnego podejścia do każdego klienta. Szczególnie miło wspominam czas spędzony w poznańskim Ministerstwie Browaru.
Tuż przed samym końcem moich studiów na wydziale zarządzania na poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym (UEP), wyjechałem jeszcze na wymianę w ramach programu Erasmus +. Później przyszedł czas na Bee Talents.
Co sprawiło, że dołączyłeś do Bee Talents?
Jeśli mam być szczery to czysty przypadek.
Po powrocie do kraju z Erasmusa postanowiłem dać sobie jeszcze chwilę na pocieszenie się naprawdę długimi wakacjami, a na początku sierpnia zacząłem rozglądać się za pracą “w zawodzie”. Jako że kończyłem studia na kierunku zarządzanie projektami, a branża IT już wtedy była bardzo kusząca, to swoje pierwsze CV wysyłałem na role Junior Project Managera. Jak pewnie możecie się domyślić, niewiele z tego wyszło. Mimo że wziąłem udział w kilku rozmowach, to za każdym razem odbijałem się jak od ściany przez brak doświadczenia.
Ogłoszenie rekrutacyjne na rolę stażysty w zespole Employer Brandingu (EB) w Bee Talents wpadło mi w ręce zupełnie niespodziewanie. Nawet nie pamiętam tak naprawdę gdzie na nie wpadłem.
W każdym razie wysłałem swoje CV i dość szybko dostałem odpowiedź z zaproszeniem na rozmowę. Wtedy jeszcze do małego biura przy ul. Wojskowej. Proces był dość standardowy: po pierwszym interview dostałem do wykonania zadanie, a ostatnim etapem była rozmowa o wartościach z Olą, naszą CEO.
Tym, co od razu rzuciło mi się w oczy, była przyjazna atmosfera już od momentu przekroczenia progu biura. Było nieformalnie, wręcz kumpelsko i z uśmiechami na twarzy. Kiedy dostałem ofertę, przyjąłem ją w sumie od razu.
Co ciekawe, mój pierwszy dzień w Bee Talents wypadł w moje urodziny, więc od pięciu lat mam jednego dnia podwójny powód do świętowania ;)
Jakie były Twoje pierwsze kroki w Bee Talents? W jakiej roli dołączyłeś i co działo się w kolejnych miesiącach?
Tak jak wspomniałem, do Bee Talents dołączyłem na pierwsze stanowisko stażowe, do działu EB. Jak się później okazało, miano jedynej osoby zaczynającej w roli stażysty w historii BT trzymałem bardzo długo, bo aż 4 lata. Co ciekawe, taki start pozwolił mi na przejście najdłuższej możliwej drogi - właśnie od stażysty, po seniorship.
Pierwsze miesiące to był czas intensywnej nauki. Mimo że marketing, który naturalnie zawsze był mi bliski, ma całkiem sporo wspólnego z EB, to jednak branża HR była dla mnie zupełnie nowa. Szybko trafiłem na pierwszy duży projekt jako wsparcie naszego konsultanta i tak minęło mi pierwsze pół roku.
Po zakończeniu tamtej współpracy, dość naturalnie przeszedłem do struktur wewnętrznych i stałem się częścią zespołu marketingowego. Zająłem się też organizacją szkoleń, współtworząc markę Rocket Hive, która jest z nami do dziś i często zdarza mi się o niej mówić jako o moim “małym dziecku” w Bee Talents.
Nie minęło kolejne pół roku, a ja dostałem pierwszą w pełni niezależną rolę. Od września 2017 zacząłem odpowiadać za cały marketing w Bee Talents. Od kwestii technicznych przez content aż po planowanie - bo tego, co robiłem w tamtym czasie, nie nazwałbym tworzeniem strategii. Mając rok doświadczenia, trudno jest mówić, że potrafi się podejmować strategiczne decyzje czy samodzielnie wyznaczać kierunek rozwoju dla całego działu.
Niedługo później w zespole marketingowym pojawiła się kolejna osoba i w ten sposób miałem okazję stać się Team Leaderem na kolejne 2 lata.
Czym teraz się zajmujesz, jaka jest Twoja rola i co najbardziej Ci się w niej podoba?
Moja obecna rola w Bee Talents zawiera w sobie de facto trzy obszary. Pierwszym, podstawowym, jest odpowiedzialność za marketing. Chociaż już nie w samodzielnym dziale marketingu, bo po zmianach strukturalnych utworzyliśmy zespół Business Development, w którego skład wchodzą nasz team sprzedażowy i marketingowy.
Taka zmiana pozwoliła nam złapać wspólny kierunek (po angielsku kryje się to pod taką ładną nazwą “alignment”) i pracować na wspólnych celach. Ode mnie wymagała z kolei powrotu do roli specjalisty, co niekoniecznie musi być najłatwiejsze do przyjęcia. Natomiast w tym przypadku było to dla mnie jak najbardziej naturalne, a sama transformacja sprawiła, że dziś moja rola w firmie to Senior Marketing Specialist.
Drugim obszarem, którym opiekuję się na co dzień, jest nasza marka szkoleń Rocket Hive. Chociaż ze względu na nadmiar obowiązków, na mniej więcej rok oddałem w ręce Macieja (naszego COO) zarządzanie RH, to wróciłem do tej roli w kwietniu 2021 roku i dziś jestem kimś w rodzaju Product Managera. Odpowiadam za transformację szkoleń otwartych, przeprowadzanych na żywo w produkt cyfrowy. Tym produktem jest Pierwsza Platforma Szkoleniowa dla Rekruterów IT. Moim wyzwaniem jest też jej rozwój oraz zapewnienie rentowności całemu projektowi Rocket Hive.
Ostatnim obszarem jest marketing rekrutacyjny. Usługa, którą wprowadziliśmy do naszej oferty stosunkowo niedawno, ale która stała się naprawdę świetnym uzupełnieniem działań sourcingowych. Zarówno tych, które prowadzimy dla naszych partnerów, jak i tych, które nasi partnerzy prowadzą we własnym zakresie. A jak ja się w tym wszystkim znalazłem? Marketing rekrutacyjny łączy w sobie obszary i działania (takie jak web design czy kampanie PPC), których wykonywanie sprawia mi wiele frajdy. Dlatego naturalnym było dla mnie wykorzystanie doświadczenia i umiejętności z procesów pozyskiwania leadów, na pozyskiwanie kandydatów. Więcej o samej usłudze możecie przeczytać tutaj.
Kiedy się zorientowałeś, że chcesz się rozwijać w tym kierunku? Co Cię do tego zainspirowało?
To pytanie należy do kategorii “nie znam odpowiedzi”. Marketing był mi po prostu zawsze bliski. Może nie tak dosłownie, ale od dawna miałem sporo wspólnego z tworzeniem treści, zabawą z grafiką, podążaniem za nowinkami. Nie potrafię wskazać jednego konkretnego momentu, kiedy pomyślałem “O! Marketing to jest to!”.
Kiedy okazało się, że moje umiejętności mogę przełożyć na kompetencje przydatne w rozwoju niedużej organizacji, a jednocześnie uczyć się masy nowych rzeczy i mieć przestrzeń do eksperymentowania czy popełniania błędów, to wszystko zwyczajnie złożyło się w jedną całość.
Być może gdyby któregoś z tych czynników by zabrakło, dziś byłbym w zupełnie innym miejscu. Być może w końcu znalazłaby się organizacja, która przyjęłaby mnie na stanowisko Junior Project Managera bez doświadczenia!
Czy ktoś Cię wspierał w trakcie tworzenia/wyboru ścieżki kariery, czy raczej wszystko było tylko w Twoim rękach?
Kolejne trudne pytanie. Nigdy chyba nie można powiedzieć, że ścieżkę kariery ma się wyłącznie w swoich rękach. Choć często wiele zależy od nas samych, to organizacje, w których pracujemy definiują w jakimś stopniu to, czy możemy rozwijać się dokładnie tak jak to sobie wymarzyliśmy.
Ważne jest wsparcie lidera, którego zadaniem jest stworzyć przestrzeń do rozwoju, natomiast czasami bywa tak, że tego się po prostu nie da zrobić. Można wtedy oczywiście zmienić pracę, szukać miejsca, w które wpasujemy się idealnie. Pytanie tylko, czy mamy na to czas i czy elastyczność w prowadzeniu swojej ścieżki kariery nie jest czymś, co warto rozważyć.
Ja ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że naprawdę sporo miałem w swoich rękach. Głównie dlatego, że Ola dość szybko zaufała, że sobie poradzę. Oczywiście, bywały momenty lepsze i gorsze, ale zawsze miałem przestrzeń do tego, żeby decydować o tym, czym chcę się w kolejnym kwartale zająć, co będzie dla mnie priorytetem. To było dla mnie naprawdę bardzo ważne, bo jestem typem osoby, która potrzebuje nowych bodźców do utrzymania wysokiego poziomu motywacji. Więc nawet jeśli ja sobie te bodźce zapewniałem, to nade mną musiał być ktoś, kto dał mi do tego zielone światło.
Jak myślisz: czy kultura organizacyjna, podejście, wartości, może jakieś szczególne procesy w firmie są pomocne w tworzeniu własnej ścieżki kariery, czy może inspiracji lepiej szukać na zewnątrz?
Moim zdaniem, wszystkie te czynniki powinny stwarzać odpowiednie środowisko do rozwoju. Dużo zależy od tego, jakiego typu osobą jesteśmy - jedni lepiej odnajdą się w firmie, która ma świetnie poukładane procesy i jasne ścieżki kariery. Inni z kolei w miejscu, gdzie kultura organizacyjna i wartości firmy będą wyznaczały kierunek, a drogę będą mogli obrać sami.
Osobiście jestem dużym zwolennikiem (i chyba niezłym przykładem) tej drugiej opcji. Posiadanie naprawdę sporej swobody w szybko rozwijającej się i elastycznej organizacji dało mi możliwość pokierowania własnym rozwojem i nabyciem nowych kompetencji. Natomiast nie zapominam też o tak istotnych kwestiach jak regularny feedback, sesje 1:1, podczas których razem z liderem staramy się znaleźć najbardziej optymalną ścieżkę kariery, czy chociażby wyznaczanie celów okresowych. W naszym przypadku, właściwie od samego początku korzystaliśmy z metody OKR.
Z kolei na drugim biegunie leżą równie ważne, wspomniane w pytaniu inspiracje z zewnątrz. Są one szczególnie istotne dla osób, które nie mają “przetartych ścieżek” w organizacji i trudniej im się poruszać w temacie zarządzania swoją karierą. Zresztą podpatrywanie i inspirowanie się najlepszymi od zawsze było, jest i pewnie pozostanie w cenie.
Co poleciłbyś innym: skąd czerpać inspirację i jak szukać swojej własnej ścieżki kariery?
Moją pierwszą radą jest chyba po prostu iść w kierunku, który nam sprawia przyjemność. Od tego wszystko się zaczyna i na tym wszystko się kończy. Póki codzienne obowiązki wykonujemy (w większości) z uśmiechem na twarzy, a sukcesy (te małe i te duże) przynoszą nam szczerą radość, to jest to świetny sygnał, że idziemy w dobrym kierunku.
Druga rada to nie bać się zmian. Wychodzenie z tej oklepanej już “strefy komfortu” niesie w sobie sporo prawdy i sensu. Jeśli praca, którą wykonujemy, dziś przestaje być dla nas atrakcyjna i angażująca, nie widzimy już przestrzeni do dalszego rozwoju lub zwyczajnie zainteresowało nas coś innego, to nie powinniśmy obawiać się rozpoczęcia czegoś na nowo. W swoim najbliższym otoczeniu mam kilka osób, które zmieniły swoją ścieżkę kariery, powiedzmy o 90 stopni i bardzo na tym skorzystały.
W jaki sposób organizacja może wspierać rozwój kariery? Czego Twoim zdaniem czytelnicy mogą oczekiwać od swojej firmy, a co leży w ich rękach?
W naszych rękach leży przede wszystkim to, czy w ogóle chcemy się rozwijać. Znajdą się osoby, które pracując przez 10 lat w tej samej organizacji, będą miały wciąż rok doświadczenia. Oczywiście mówię to z przekąsem, ale zdarza się tak, że osiągając pewien poziom kompetencji (i co za tym idzie - zarobków), stwierdzamy: “okej, to mi pasuje”. Wtedy nawet najlepszy lider czy najbardziej wspierająca organizacja nie będzie w stanie nam pomóc się rozwinąć.
Jeżeli natomiast jesteśmy osobą, która chce nieustannie pozyskiwać nowe kompetencje, tworzyć nowe rozwiązania, procesy czy usługi, wtedy ta wspierająca organizacja jest naprawdę ważna. Myślę tutaj m. in. o wspomnianych już wcześniej spotkaniach 1:1 z liderami, których rolą jest poniekąd “utorowanie” nam drogi do dojścia tam, gdzie chcemy być. Jeśli mamy takie wsparcie, to zdecydowanie łatwiej będzie nam dążyć do naszych celów.
Równie istotna jest kultura feedbacku, ale nie tylko takiego, który dostajemy tylko w momencie, kiedy coś się nie uda. A tak niestety bywa dość często. Mam na myśli przede wszystkim feedback wspierający, budujący i konstruktywny. Mnie osobiście bardzo motywuje moment, w którym ktoś szczerze docenia progres lub wysiłek, który włożyłem w dany projekt. Nawet, jeżeli nie wszystko poszło po mojej myśli.
Na koniec powiedz nam, co planujesz w kolejnych miesiącach? :)
Najbliższe miesiące będą mi upływać pod znakiem rozwoju naszej Platformy Szkoleniowej Rocket Hive. To na pewno. Widzę w tym produkcie ogromny potencjał i chciałbym, żeby w dłuższej perspektywie marka Rocket Hive stała się równie rozpoznawalna na rynku szkoleń dla branży HR, co Bee Talents wśród dostawców rozwiązań rekrutacyjnych w IT. Gonić będzie ciężko, bo BT ma spory handicap, ale im większe wyzwanie tym większa motywacja do działania ;)
Bartku, dziękujemy za rozmowę!
Mamy nadzieję, że Bartek opowiadając swoją historię przekazał również to, w co w Bee Talents mocno wierzymy: przestrzeń do eksperymentowania, otwartość i elastyczność są niezbędne do rozwoju. Takie podejście w organizacji wymaga wzajemnego zaufania i możliwości popełniania błędów, ale gdy w końcu uda się je przezwyciężyć i osiągnąć sukces, można prawdziwie rozwijać swoje kompetencje i tworzyć projekty, które nie tylko służą całej firmie, ale też dają wartość konkretnym osobom - zarówno ze środka, jak i z zewnątrz organizacji.
Przy okazji, możemy śmiało powiedzieć, że jesteśmy dumni ze wspomnianego w rozmowie „dziecka” Bartka, czyli marki Rocket Hive i nowo powstałej platformy szkoleniowej, na którą jeszcze raz serdecznie Was zapraszamy :)
A jeśli chcecie skierować kroki na swojej drodze zawodowej ku środowisku, w którym będziecie obdarzeni zaufaniem podobnie jak Bartek, to zachęcamy do aplikowania na role Mid Recruitera i Tech Recruitment Team Leadera. Do zobaczenia w Ulu!